Moje zbiory nie są duże, więc nie mam się czym chwalić, a wy nie będziecie miały zbyt dużo do oglądania. Nie przepadam za gotowymi paletami, wolę kupić pojedynczy cień i mieć pewność, że będę go używać. Maluję się sporadycznie - zazwyczaj mam tylko wytuszowane rzęsy i wyrównany koloryt skóry podkładem. Stąd małe zużycie ;)
* Moje kosmetyki *
Zacznijmy od większej paletki - 32 cienie Jully Rose - z chińskiego sklepiku za 5 zł - prezent od koleżanki. Wszystkie perłowe, kremowe. Wewnątrz małe lusterko i podwójna pacynka.
Aksamitne trio z Sensique nr 3-127.
My Secret nr 507 mat - większość z Was zna go pewnie, bo często pojawia się w makijażach jako cień do podkreślania brwi (u mnie sprawdził się średnio - zamieniłam go na paletkę z Essence).
Poczwórne cienie z jedwabiem i wit. E Wibo. W środku (w "skrytce" pod cieniami) jest aplikator. - wyrzucone, po terminie ważności zaczęły się sypać w trakcie aplikacji.
Paletka z limitowanki I love Berlin Essence 01 style victim - słaba pigmentacja.
W magnetycznej paletce z Inglota siedzą głównie te z Kobo ;)
102 Almond (N)
117 Caffe Latte (Z)
104 Pale Peach (N)
114 Aubergine (N)
201 Iridescent Pink (N)
201 i 205 są z serii Fashion, reszta to mono. Z 201 miałam problem żeby uchwycić to jak mieni się na różowo. Podejrzewam, że na powiece będzie prościej - podobnie było z golden rose. Seria Fashion jest wyjątkowo kremowa i trwała (bez bazy cień wytrzymał od 16? do ok. 2 w nocy - nic się nie zrolowało, nie rozmazało). Seria Mono jest bardzo sucha i niesamowicie się pyli przy aplikacji, więc trzeba wklepywać, a nie pocierać, jeśli nie chcemy marnować produktu.
Jakiś no name. Opakowanie pękło przy wyciąganiu wkładu, więc je wyrzuciłam.
Kolejny matowy z My Secret nr 506. Nie przeżył starcia z podłogą, więc musiałam go ratować, a że wysechł dosyć szybko pojawiły się spękania.
Jedyny Inglot w paletce z tej firmy - Inglot Matrix 432. Teraz ma inny numer - niestety skleroza nie boli i naprawdę nie pamiętam jaki. Kolor czerwony/bordowy ze złotymi drobinkami.
Edit : Doszły jeszcze 2 palety Sleek :) których recenzje zamieszczałam na blogu
Bordowy Ingilot i paletka od koleżanki dla mnie najlepsze. ;)
OdpowiedzUsuńinglot robi wrażenie =)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie -)
a mi się podobają pigmenty z kobo, ciężko je domyć :D
OdpowiedzUsuńfajne :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, do wygrania DWIE DOWOLNIE WYBRANE RZECZY Z MUSKATO
Fajna kolekcja, podoba mi sie bardzo ten czerwonawy ostatni:)
OdpowiedzUsuńpaletka robi wrażenie :) fajna kolekcja cieni :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://beauty-and-make-up-fashion.blogspot.com/
Oj pobawiłabym się tymi cieniami.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zastanawiam się nad kupowaniem właśnie pojedynczych cieni z inglota ,żebym sobie sama mogła tworzyć paletę , tylko na razie szkoda mi tych palet co mam .Zużyje je więc w jakimś stopniu , chyba że się przeterminują i będę potem swój plan realizować ;)
Ja ostatnimi czasy jestem całkowicie wierna cieniom ze sleeka i nie używam żadnych innych.
OdpowiedzUsuńMnie się te zbiory bardzo podobają :)
OdpowiedzUsuń