Strony

Moje kosmetyki - cz.2 cienie do powiek [45]

czwartek, 23 czerwca 2011

Moje zbiory nie są duże, więc nie mam się czym chwalić, a wy nie będziecie miały zbyt dużo do oglądania. Nie przepadam za gotowymi paletami, wolę kupić pojedynczy cień i mieć pewność, że będę go używać. Maluję się sporadycznie - zazwyczaj mam tylko wytuszowane rzęsy i wyrównany koloryt skóry podkładem. Stąd małe zużycie ;)
* Moje kosmetyki *
- cz. 2 cienie do powiek
Zdjęcie zbiorcze

Zacznijmy od większej paletki - 32 cienie Jully Rose - z chińskiego sklepiku za 5 zł - prezent od koleżanki. Wszystkie perłowe, kremowe. Wewnątrz małe lusterko i podwójna pacynka.
 

Aksamitne trio z Sensique nr 3-127.
 

My Secret nr 507 mat - większość z Was zna go pewnie, bo często pojawia się w makijażach jako cień do podkreślania brwi (u mnie sprawdził się średnio - zamieniłam go na paletkę z Essence). 
 

Poczwórne cienie z jedwabiem i wit. E Wibo. W środku (w "skrytce" pod cieniami) jest aplikator. - wyrzucone, po terminie ważności zaczęły się sypać w trakcie aplikacji.

Paletka z limitowanki I love Berlin Essence 01 style victim - słaba pigmentacja.
 

W magnetycznej paletce z Inglota siedzą głównie te z Kobo ;)

Kobo Professional : N-neutralne, Z - chłodne
102 Almond (N)
117 Caffe Latte (Z)
104 Pale Peach (N)
114 Aubergine (N)



201 Iridescent Pink (N) 
201 i 205 są z serii Fashion, reszta to mono. Z 201 miałam problem żeby uchwycić to jak mieni się na różowo. Podejrzewam, że na powiece będzie prościej - podobnie było z golden rose. Seria Fashion jest wyjątkowo kremowa i trwała (bez bazy cień wytrzymał od 16? do ok. 2 w nocy - nic się nie zrolowało, nie rozmazało). Seria Mono jest bardzo sucha i niesamowicie się pyli przy aplikacji, więc trzeba wklepywać, a nie pocierać, jeśli nie chcemy marnować produktu.

Jakiś no name. Opakowanie pękło przy wyciąganiu wkładu, więc je wyrzuciłam. 

Kolejny matowy z My Secret nr 506. Nie przeżył starcia z podłogą, więc musiałam go ratować, a że wysechł dosyć szybko pojawiły się spękania.

Jedyny Inglot w paletce z tej firmy - Inglot Matrix 432. Teraz ma inny numer - niestety skleroza nie boli i naprawdę nie pamiętam jaki. Kolor czerwony/bordowy ze złotymi drobinkami.


Edit : Doszły jeszcze 2 palety Sleek :) których recenzje zamieszczałam na blogu

9 komentarzy:

  1. Bordowy Ingilot i paletka od koleżanki dla mnie najlepsze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. inglot robi wrażenie =)

    zapraszam do mnie -)

    OdpowiedzUsuń
  3. a mi się podobają pigmenty z kobo, ciężko je domyć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne :)
    zapraszam do mnie, do wygrania DWIE DOWOLNIE WYBRANE RZECZY Z MUSKATO

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna kolekcja, podoba mi sie bardzo ten czerwonawy ostatni:)

    OdpowiedzUsuń
  6. paletka robi wrażenie :) fajna kolekcja cieni :)
    Zapraszam do mnie :)
    http://beauty-and-make-up-fashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj pobawiłabym się tymi cieniami.

    Ja ostatnio zastanawiam się nad kupowaniem właśnie pojedynczych cieni z inglota ,żebym sobie sama mogła tworzyć paletę , tylko na razie szkoda mi tych palet co mam .Zużyje je więc w jakimś stopniu , chyba że się przeterminują i będę potem swój plan realizować ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnimi czasy jestem całkowicie wierna cieniom ze sleeka i nie używam żadnych innych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie się te zbiory bardzo podobają :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli podobała Ci się notka, masz wątpliwości, pytania - zostaw komentarz :) To miłe, że zostawiacie ślad po swojej wizycie :)

Na Wasze pytania odpowiem pod tym wpisem.
Proszę jednak o nie zostawianie treści reklamujących blogi. Staram się odwiedzać każdego komentującego, więc jeśli chcesz coś napisać, niech to dotyczy treści mojej notki.

Dziękuję ! :)