Jest to czarna baza NA tusz ze szczoteczką w kształcie "maczugi" ; ) byłam równie mocno zszokowana jak Wy. Chociaż już coś podobnego widziałam w nowościach Bell. Używam tej bazy prawie codziennie już prawie 4 tygodnie. Jest to jedyna mascara, która jest w stanie na tyle uwidocznić moje rzęsy, że jestem w pełni zadowolona, bo uzyskuję tym faktycznie efekt sztucznych rzęs, tyle, że bez uczucia ciężkości na powiece. Jest to też jedyna mascara, która spowodowała lawinę komplementów :) No ale po kolei : )
Ze strony KIKO możemy dowiedzieć się, że False Lashes Concentrate doda naszym rzęsom 75% objęści. Dzięki super elastycznej formule zaprojektowanej do nakładania na inne mascary pozwala uzyskać świetny wygląd bez sztucznych rzęs i grudek. Kompozycja wosków ryżu i kulek kolagenu zwiększa objętość rzęs, które pozostają miękkie i lekkie.
Zacznijmy od reklamy - fajna muzyczka, zero modelek z przyklejonymi sztucznymi rzęsami, ogólnie jestem mile zaskoczona i mogłabym ją odtwarzać po kilka razy dziennie (jeszcze mi się nie znudziła). Jeśli ktoś lubi reklamy Maybelline, będzie mocno zawiedziony - ja osobiście przełączam kanał jak widzę te sztuczne rzęsy, które nijak się mają do efektów uzyskanych prezentowaną mascarą.
Opakowanie - urzekła mnie jego prostota i jednocześnie elegancja, w której można się zakochać. Czarny kartonik z białymi napisami - czego chcieć więcej. Jak dostałam te kosmetyki, patrzyłam na niego jak jakiś skarb z szafki profesjonalisty.
Opis i nstrukcja "jak używać" oraz ważność (niestety tylko 6 miesięcy od pierwszego otwarcia).
Skład, w który wymienione są m.in. woski pszczele i z otrąb ryżu :
Wewnątrz znajdowała się fioletowa baza. Podoba mi się to, że jest taka masywna w porównaniu z normalnymi mascarami, kolor też jest cudowny, w sumie dzięki niemu od razu widzę ją w szufladce bez dłuższego grzebania.
Szczoteczka jest nietypowa, jej innowacyjność polega na kulistym kształcie na górze i zwężeniu u dołu - kształtem przypomina maczugę ;) Włosie jest sztywne, w kulce dzięki zaokrągleniu długość jest różna, u nasady jest jednakowe i krótkie. Wbrew pozorom wcale nie zrobimy sobie tym "wynalazkiem" krzywdy. Do jej używania trzeba się wprawdzie przyzwyczaić, ale praktyka czyni mistrza i z czasem nie odczuwa się już tej różnicy wielkości i kształtu. Dzięki dość szerokiemu rozstawowi włosia baza zostaje w dość sporych ilościach, nadając rzęsom objętość. Szczoteczka nabiera odpowiednią ilość produktu, standardowo na końcu jest zawsze trochę więcej, ale można to spokojnie "wytrzeć" o brzeg opakowania.
Baza jest dobra od samego początku, nie ma potrzeby czekania tygodnia bądź dłużej żeby trochę przeschła. Nakładanie na rzęsy jest dziecinnie proste - ma lekką konsystencję, bez problemu "sunie" też po innym tuszu. Cudowne jest to, że nie powoduje uczucia sztywności, przeładowania, ciężkości itp. Rzęsy są elastyczne i nieobciążone jak po zastosowaniu zwykłej mascary. Niestety będę was kusić dalej. Nie osypuje się w ciągu dnia, przedłuża trwałość każdego tuszu (do zdjęć użyłam tuszu Vollare za 6 zł). Pozwoliłam sobie nawet któregoś dnia nie zmyć go z rzęs i rano obudziłam się z prawie takimi samymi jak się położyłam (leciutko się osypało od ugniatania na poduszce) - praktycznie wystarczyło przetrzeć dolną powiekę wacikiem i makijaż oka gotowy ; ) Oczywiście nie robię tego codziennie - poświęciłam się dla recenzji ;) Zdarzyło mi się iść na uczelnię w deszczu - wilgoć też nic nie zdziałała :) i o ile mnie pamięć nie myli łzy też nie (oczywiście nie tarłam wtedy oczu chusteczką, chodzi mi o rozpuszczanie bazy). Czy tworzy grudki i skleja rzęsy ?? To zależy. Jeśli stosuje się z umiarem i dodatkowo przeczesze szczoteczką (suchą od starego tuszu) nie ma prawa być żadnych grudek i sklejonych rzęs. Jeśli natomiast się spieszymy i przesadzimy w zewnętrznych kącikach mogą się lekko skleić, ale bez przesady (zobaczycie na zdjęciach). Do tej pory nie odnotowałam podrażnień, uczuleń itp. - nawet w przypadku gdy walnęłam szczoteczką w oko i zostawiłam na nim tusz xD Nie odbija się na powiece.
Demakijaż jest oczywiście siłą rzeczy trochę dłuższy niż w przypadku zwykłej mascary, ale nie na tyle by z niej zrezygnować. Wiadomo, że 3 warstwy same się nie zmyją. Używam żelu Be Beauty i ręczniczka z Douglasa i nie mam żadnych problemów ze zmyciem wszystkiego z rzęs. Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że jest dłużej ALE równie łatwo co zwykłą mascarę niewodoodporną.
Co i jak. Bazę można nakładać najpierw na rzęsy i dopiero ją rozczesywać tuszem do rzęs LUB nakładać tak jak radzi producent czyli na już pomalowane rzęsy (w tym wypadku trzeba rozczesać rzęsy spiralą jeśli się lekko skleją). Ja osobiście preferuję drugą metodą, bo u mnie daje to lepszy efekt. Wiem, że są osoby u których lepiej wygląda metoda nr1.
1 - po prawej. 2 - po lewej. (na tym zdjęciu nie ma pełnego efektu jaki można uzyskać)
Efekt oczywiście tak jak obiecuje producent - niczym false lashes ; ) więc nazwa produktu jest adekwatna. Tak jak wspomniałam na początku - żaden tusz nie dał mi tyle satysfakcji co ta baza (komplementy +pytania czym malowałam rzęsy+super efekt). Przy moich dużych oczach i krótkich rzęsach ciężko mi było zaznaczyć je tak, żeby wyglądało to na tyle fajnie, żeby można było iść na imprezę i konkurować z doklejanymi kępkami lub całymi rzęsami. Teraz mam coś z czym czuję się pewniej i bardziej kobieco. Baza działa tak samo dobrze z każdym tuszem.
MAŁA UWAGA PRZED OGLĄDANIEM - przy okazji tych zdjęć sprawdzałam mascarę z Vollare, która niestety po miesiącu używania wciąż nabiera zbyt dużo tuszu i robi mi ciapki na powiece : /
Bazę najlepiej nakładać jeszcze na "świeży" tusz, więc nie miałam czasu tego czyścić przed każdym zdjęciem :( Wybaczcie, ale nie dałam rady inaczej.
Aaaaa i nie rozczesałam efektu końcowego żebyście zobaczyły jak skleja - uważam, że nie jest źle, tym bardziej, że po zastosowaniu spirali już tego nie widać.
Jedna warstwa tuszu Vollare (fioletowy)
Dwie warstwy
Baza KIKO
Jeszcze trochę zdjęć z porównaniem do pomalowanej prawej strony - lewa idzie po kolei (1 warstwa, 2 i baza). Na koniec ja :D
Oczywiście musiało być spojrzenie w bok - byłoby za pięknie gdyby wszystkie zdjęcia były w miarę możliwości dobre - po prawej stronie MA Essence po lewej Vollare - oba z bazą.
Tu dla porównania o niebo lepsze efekty u Elizy:
Gdzie można ją kupić - we Włoszech i w Niemczech (swoją posiadam dzięki uprzejmości Mishon) [ew. w polskich salonach Kiko, które już się pojawiły]
Cena 7.20 euro
Jak dla mnie to ten top coat ma same plusy, gdybym się miała czepić to byłaby to dostępność.
Czy ją polecam i kupię ponownie ??? - ZDECYDOWANIE TAK
Odpowiem teraz na pytanie z komentarza - czy baza na tusz nie jest zbyteczna? nie lepiej jeden tusz a spełniający nasze wymagania?
Jeżeli mam wydać na tusz ponad 100 zł (np. Helena Rubinstein) i uzyskać te same efekty, które mam z bazą i tuszem za 6 czy 10 zł to WARTO :) Do tej pory nie znalazłam nic lepszego niż to co dała mi ta baza :)
Dziwna ma szczoteczkę. Ciekawa jestem recenzji.
OdpowiedzUsuńA co to takiego..?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem jaki to daje efekt?
@PureMorning: fakt dziwnie wygląda :D i przyzwyczajenie się do niej zajęło mi 2 dni hehehe
OdpowiedzUsuń@mama Stelli i Livii: to jest baza, którą nakłada się na już pomalowane rzęsy - pogrubia dając wg producenta efekt "sztucznych rzęs" - bardzo ją polubiłam :)
szczoteczka wygląd ma kosmiczny ciekawa jestem jej efektów
OdpowiedzUsuń-----------
kosmetozakupoholika.blogspot.com
producent zaszalał z reklamą...czy baza na tusz nie jest zbyteczna? nie lepiej jeden tusz a spełniający nasze wymagania. Jestem ciekawa Twojego zdania :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie, szkoda,że w PL jej nie ma
OdpowiedzUsuńNo bardzo fajnie się prezentuje :) szkoda tylko, że dostępność licha.
OdpowiedzUsuńpierwszy raz czytam o tym kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńświetnie się prezentuje;)
OdpowiedzUsuńaa i serdecznie zapraszam Cię do udziału w moim pierwszym rozdaniu ;))
Nigdy wcześniej nie czytałam o czymś takim i..już się na nią napaliłam,świetny efekt!! I nie jest wcale taka droga, tylko ta cholerna dostępność,ehh...
OdpowiedzUsuń