Paczka, która niedawno do mnie przyszła od JM Spa&Wellness zawierała m.in. kulę do kąpieli. Jako wielbicielka takich dodatków oczywiście przetestowałam ją jeszcze tego samego dnia. Dziś podzielę się z Wami moją opinią na jej temat.
Opakowanie - pomarańczowy woreczek z organzy, a w nim kula zabezpieczona folią. Przygotowana jak na prezent, cieszy oko.
Kolor/Zapach - w białej kuli zatopiona jest czekoladowa posypka (niewielka ilość). Zapach jest zdecydowanie mniej syntetyczny niż kuli z Marba Cosmetics. Postawiono na ciemną czekoladę, nie mleczną, zatem doszukujcie się specyficznego zapachu kakao. Powiedziałabym, że nawet mi się podoba, choć sama bym go nie wybrała drugi raz. Ostatnio czekoladowe kosmetyki nie spełniają moich zapachowych zachcianek.
Działanie - kula rozpuszcza się bardzo szybko, posypka dopiero pod koniec kąpieli znika nam z oczu, ale to pewnie za sprawą dotyku (sama z siebie dobrze się trzyma). Woda nie przybiera konkretnego koloru, robi się trochę mętna. Na powierzchni unoszą się kropelki olejków. W tej kwestii nie przebił mojego ulubieńca. Zawartość kuli nie otuliła całego ciała, a tego oczekiwałam, tym bardziej, że jestem malutka. Szkoda, bo lubię ten efekt nawilżenia. Po kąpieli nie wycierałam wody ręcznikiem tak jak zawsze, najpierw wmasowałam ten tłusty film, tłusty ale to dobrze (bo to shea, avocado, winogrono). Miejsca na których olejek się zatrzymał i został w nią wtarty, były dobrze nawilżone. Jednak żałuję, że było tego tak mało... Oczywiście nie można przesadzić z olejami, ale czuję niedosyt.
Nie brudzi wanny.
zdjęcie celowo przyciemnione |
Skład - w porównaniu z kulami Marby, dodatkowo mamy w składzie masło Shea
Waga - 110 g
Wydajność - na 1 kąpiel, za mała gramatura do dzielenia
Cena - 8,5 zł (w aktualnej promocji)
Dostępność - sklepy online (np. www.pl-uroda.pl), nie widziałam tych kul w Naturze
Podsumowując - nie jest zła, jednak za tę cenę oczekiwałabym odrobinę więcej dobroczynnych olejków. Jestem ciekawa wersji żurawinowej, więc może kiedyś ;) O ile totalnie nie wpadnę w nałóg z kulami Tso Moriri lub tańszymi i większymi z Body Club (Marba, szampańska róża mniaaam).
Ostatnio i u mnie czekoladowe kosmetyki nie spełniają moich oczekiwań :) dobrze, że nie jestem sama :)
OdpowiedzUsuńCo kul i pastylek do kąpieli, używam je sporadycznie, kupuję kule w Rossmannie po 3 szt. pakowane i miałam jeszcze z Biedronki.
Ciekawa jestem kul Tso Moriri :) nie używałam.
Już myślałam, że tylko ja stawiam czekoladzie takie wymagania ;)
UsuńTych w Rossmannie nigdy nie widziałam, ale te z Biedronki miałam i bardzo je lubiłam (pierwsze 2 serie, te pakowane które były teraz były słabsze).
Tso Moriri opisywałam na blogu - podlinkowałam już recenzję w podsumowaniu :)
hmm kocham mój brak wanny
OdpowiedzUsuńTo jest temat sprzeczek z moim M - on chce w mieszkaniu tylko prysznic, a ja wannę. Współczuję, bo nie wyobrażam sobie dnia spa bez wylegiwania w ciepłej wodzie :(
UsuńJa miałam tylko kule z Tso Moriri- bardzo je polubiłam! Też dają takie kropelki oleju na wodzie, co mnie bardzo cieszy, bo gołym okiem widać, że kule mają w sobie coś natłuszczającego i dobrze podziałają na skórę.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję tą z TSSS - wydaje się być fajna!
Ich się nie da nie lubić :) Jak na razie najlepsze kule na rynku (z tych które testowałam, nie znam tych od Stenders). Mogłyby być tylko odrobinę tańsze ;)
Usuńtej jeszcze nie miałam, ale miałam kilka różnych kul i się jeszcze w żadnej nie zakochałam. chyba sama sobie zrobię ;-)
OdpowiedzUsuńJa sobie też kiedyś postanowiłam, że w końcu sama zrobię Ideał wśród kul ;) ale zanim to nastąpi testuję gotowce ;)
UsuńZainteresowała mnie obecność olejków w tej kuli - ciekawa sprawa. Jednak cena troszkę wysoka jak na jedną kąpiel :/
OdpowiedzUsuńTańszą alternatywą jest Body Club od Marba Co. - też mają olejki w składzie. Przy takich kulach jedyne o czym trzeba pamiętać to mycie się przed ich wrzuceniem, chyba że wchodzimy do wanny jedynie dla relaksu. Sls z żelu zmywa olejki ze skóry :(
UsuńJak dla mnie to zapach strasznie kusi ;)
OdpowiedzUsuńCzekolada zawsze wywołuje pozytywne emocje ;) chociaż ostatnio się przejechałam, dlatego do tej podeszłam z odrobiną dystansu.
UsuńUwieeelbiam kule :-)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :D
UsuńFajnie że nie brudzi wanny :)Najbardziej spodobała mi sie ta posypka :)
OdpowiedzUsuńPrzy olejkach w składzie to faktycznie fajna sprawa :)
UsuńPosypka jest urocza :D od razu sobie wyobraziłam inną wersję, np. waniliową z kolorową posypką :D
No szkoda, że nie do końca sprawdziła oczekiwania, wygląda szałowo ;) Ja obecnie mam babeczki od SubtleBeauty i kule Body Club, dwie wersje, o nich wkrótce napiszę ;)
OdpowiedzUsuńByła blisko zapisania w dwójce najlepszych ;) a tak ląduje na trzecim miejscu.
UsuńBody Club trio [wanilia miód czekolada] kompletnie mi nie przypadły do gustu, ale za to ich poprzednicy pakowani pojedynczo, np. jeżyna, szampańska róża - są na drugim miejscu ulubionych :)
mm brzmi pysznie :D hehe
OdpowiedzUsuńbrzmi tak, ale nie polecam jej jeść :P jak mi się rozpuszczała na dłoni, to wręcz zmroziło mi skórę od tych bąbelków ;D
UsuńPewnie pachnie pięknie!
OdpowiedzUsuńJest dobrze, szału nie ma :)
Usuńciekawie wyglada ale 8.50 i to w promocji na 1 raz....ja wole kostki z Yves Rocher :)
OdpowiedzUsuńMmmm kosteczki YR :D
UsuńMogliby zrobić więcej wersji zapachowych :)
Nigdy jeszcze nie nie miałam kuli :) Wygląda apetycznie, uwielbiam zapachy czekolady, kokosu, wanilii.
OdpowiedzUsuńKule to fajna sprawa, jeżeli zależy Ci na relaksie w trakcie kąpieli :) Zapachy potrafią umilić ten czas, a dodatkowe olejki nawilżają skórę :) Ja też uwielbiam kokos :)
Usuńtotalnie mój zapach, poza tym uwielbiam kule do kąpieli;)
OdpowiedzUsuńJa również jestem ich fanką :)
Usuńczyli kula nie robi BZZZZZYY ? ;D
OdpowiedzUsuńSzumi jeżeli o to chodzi :D ale krótko, bo naprawdę szybko się rozpuszcza :)
UsuńNie mam wanny ;<< i coraz częściej żałuje że nie mam.
OdpowiedzUsuńJa jestem tak przyzwyczajona do wanny, że jak przestawiam się na prysznic u "teściów" to zanim się wygrzeję mija 30 min XD
UsuńBożeee :D Skąd mi się wziął grejpfrut skoro na co dzień w kuchni używam winogronowego i wiem, że grape seed to nie koniecznie pestki tego cytrusa hehe. Dzięki za uwagę, już poprawiam błąd :)
OdpowiedzUsuńNa czekoladową kulę miałam największą ochotę. Muszę poszukać kul z Body Club skoro są tańsze, bo 8,50 jak na tak krótką chwilę przyjemności to faktycznie ciut sporo.
Bo to grape tak jakoś do winogrona nie pasuje ;)
UsuńTeraz nie ma ich w Biedronce, ale poszukaj w Naturze, albo w Piotrze i Pawle (kiedyś je tam widziałam, w koszu pośród innych kul).
Wygląda jak lody z posypką :D Nie miałam nigdy takiego produktu. Mam wannę, więc może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńO! :D Nie pomyślałam, że to faktycznie wygląda jak gałka lodów waniliowych z czekoladową posypką :D
UsuńZgadzam się z odpowiedzią powyżej, niczym lody waniliowe;D
OdpowiedzUsuńCudownie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńładnie wygląda
OdpowiedzUsuńNiestety kuli nie miałam okazji testowania. Ale ich kosmetyki lubię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie z okazji pierwszego rozdania.
Pozdrawiam