Niestety dziś jeszcze nie ma recenzji. Wrzucam notkę z fotkami z Wrocławia, ponieważ mój kociak się pochorował. Od 2 dni jeżdżę z nim do weterynarza na kroplówki. Od dziś już będzie dostawał zastrzyki w domu. Przed wyjazdem na wesele już mu się poprawiało, a jak wróciłam jego stan był naprawdę nieciekawy. Zmieniliśmy lecznicę i teraz powinno być już lepiej, więc mogę być spokojniejsza i zająć się swoimi sprawami.
Mam tam rodzinę z którą widuję się max 2 razy w roku - odległość robi swoje. Był to czas spędzony w miłej atmosferze. Odwiedziłam kilka miejsc, poza ZOO :P ponoć jest w remoncie, więc przełożyłam tę przyjemność na następny raz.
DAREA - restauracja japońsko-koreańska, mieszcząca się przy ulicy Kuźniczej, to miejsce mojej pierwszej degustacji sushi. Przyznaję się, że miałam strach w oczach ;) Ciągle miałam w głowie obraz surowej ryby. Smak jednak wszystko zrekompensował. Szczególnie dwie wersje smażone. Pycha! Zupa Miso też mi zasmakowała. To taka łagodna wersja szczawiówki ;D (chociaż kuzyn stwierdził, że akurat tamtego dnia wyszła im lekko kwaskowata i normalnie jest jeszcze łagodniejsza). Prawdopodobnie w mieście nie ma lepszego miejsca do spróbowania sushi. Nie potwierdzę ani nie zaprzeczę, bo to był mój pierwszy raz ;)
Przystawka - mega pikantna kapustka (albo ja dawno nie jadłam ostrych dań)
Przystawka nr 2 - cukinia w cieście (pycha)
Zupka :)
Kanpungi - piersi z kurczaka w cieście, na ostro.
Surowa wersja lunch box'a.
Lunch box wersja na ciepło
Próbowałam robić fotki wystroju, ale bez lampy w tym świetle nie dawało rady. Nie próbowałam drugi raz bo jedzenie mi stygło :P
MARCELLO CONSONNI - cukiernio kawiarnia, którą zobaczycie kawałek dalej za Dareo. W życiu nie jadłam tak pysznych lodów pistacjowych. Jak się okazało to stara receptura, prawdziwe pistacje w dużych kawałkach. Śmietana - zero kryształków lodu. PYCHA! 4 zł za gałkę, ale warto było. Chleb z migdałami też był całkiem niezły. No i w końcu przekonałam się do herbaty Roibos - wersja z ananasem Sunrise bardzo mnie zaskoczyła.
Wróbel, który tylko czekał aż ktoś zostawi talerzyk z okruszkami :)
Kolejny przystanek to BIERHALLE - musiałam co niektórym przywieść na Pomorze kilka buteleczek marcowego piwa (6 zł za 0,4l ?). Jest lekkie w smaku, niepasteryzowane. Mój tata, wujek, kuzynka itd. zachwycają się tym smakiem... Ja nie potrafię go docenić, bo ostatnio przerzuciłam się na wina ;) No ale przywieść zawsze mogę ;)
Kicia nie mogła zostać pominięta :)
A tu moja kruszynka, dumnie pozująca z wenflonem. Podejrzewam, że przez te 2 dni był najmodniejszym kocurem w okolicy ;D Pasował mu ten zielony bandaż hehe
Byłam kiedyś w tej restauracji Darea - bardzo dobre jedzenie tam dają i w całkiem rozsądnej cenie, jak za takie orientalne rarytasy :-).
OdpowiedzUsuńkurcze a ja nie znam tej restauracji i cukierni... ale wstyd... ;)
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia i wyjazd...
Kurczę nigdy tam nie byłam :) muszę się przejść :) Chodzę na Sushi do I <3 Sushi na gaju i tam jest przepyszne :D
OdpowiedzUsuńA co do ZOO to koniec remontu jest dopiero za dwa lata :)
Moje miasto! :D
OdpowiedzUsuńohh mój Wrocław ^^ 2 miesiące temu ostanio byłam, aż się stęskniłam :))
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia :) Byłam niedawno we Wro, i w przyszłym tygodniu znów bedę... Lubię to miasto.
OdpowiedzUsuńile smakowitych zdjęć! mniam!
OdpowiedzUsuńsmutno z tymi kłódkami taka pamiątka i może zniknąć :(
OdpowiedzUsuńwybieram się niedługo do Wrocka więc zapamiętam Dareę :)
OdpowiedzUsuń