W Biedronkach już od jakiegoś czasu można dostać maseczki Lirene. Saszetki zachęcają, ale w każdej wysoko ulokowano parafinę, więc postanowiłam tym razem odpuścić. Peelingowi jednak nie mogłam się oprzeć. Znalezienie działającego peelingu enzymatycznego, zgodnie z moimi oczekiwaniami, nie jest wcale takie proste. Uwielbiam Savon Noir [recenzja], ale ze względu na to, że musiałabym je kupować online, oszczędzam swój słoiczek i czasami wezmę coś z drogerii. Często okazuje się to kompletną klapą. Tak samo było w tym przypadku.
Od producenta:
Opakowanie. Saszetka, łatwo się otwiera (obyło się bez nożyczek). Znalazłam info, że jest też wersja w tubce.
Kolor/Zapach. Peeling ma lekko różowe zabarwienie, a na początku pachnie przyjemnie, niestety zapach utrzymuje się zbyt długo i z czasem "przyjemnie" zamienia się na "kiedy to przestanie pachnieć". To tak jakby komuś się chlusnęło z flakonika prosto do saszetki. Przedobrzyli.
Konsystencja. Gęsta, kremowa, odrobinę śliska - dobrze się rozprowadza. Jako, że to peeling enzymatyczny - brak w nim drobinek.
Działanie/Efekty. Nie sprecyzowano dokładnie na ile nałożyć kosmetyk - kilka minut to od 2 do 10, moim zdaniem zbyt krótko jak na kwasy owocowe. Zawarte w peelingu ekstrakty były jednak dla mojej skóry [wrażliwa, naczyniowa, dbam o to żeby trądzik różowaty nie powrócił] odrobinę za mocne. Policzki już po minucie od nałożenia zaczynały mnie szczypać. Nie było to uczucie, po którym pobiegłam zmyć produkt, ale pojawił się dyskomfort. Wytrzymałam 8 minut i zmyłam ciepłą wodą. Plus za to, że policzki nie były w kolorze buraka. Już się chciałam zachwycać, bo skóra faktycznie była wygładzona i lekko rozjaśniona, ale czegoś brakowało. Nie czułam takiego oczyszczenia jak przy czarnym mydle Alepp. Gdzie to miłe "skrzypienie" pod palcami? Obstawiałam magiczne działanie parafiny, zatem dodatkowo umyłam twarz pianką. Nawilżyłam skórę. Odczekałam chwilę i zrobiłam makijaż... w zasadzie to doszłam do podkładu i darowałam sobie resztę. Okazało się, że peeling może i powodował szczypanie skóry, ale ze złuszczaniem naskórka miał chyba problem. Podkład uwidocznił sporą ilość suchych skórek :/ Nie lubię tego, wyglądało to nieestetycznie. Irytuje mnie fakt, że pod parafinową pierzynką tak naprawdę mam w połowie nieoczyszczoną skórę. Spodziewałam się lepszego działania, skoro składniki kosmetyku powodowały szczypanie.
Skład
Pojemność - 10 ml
Wydajność - 2 użycia przy grubszych warstwach, do 4 przy cieńszych
Dostępność - drogerie (Rossmann, Natura, itd.)
Cena - 1,99 do 3 zł
Podsumowanie. Jestem zawiedziona...bo wcześniej czytałam o niej pozytywne opinie. Spodziewałam się czegoś więcej w kwestii działania. Może i odświeża, ale nie złuszcza, tak jakbym tego chciała. Co ciekawe mama trzymała ją ok. 30 minut, po prostu zapomniała, że ma ją na twarzy i była z niej zadowolona [cera sucha]. Podejrzewam, że gdyby nie szczypanie to sama doszłabym do 20 i kto wie czy działanie nie byłoby lepsze. Nie kupię jej ponownie. Odradzam ją też osobom z naprawdę wrażliwą skórą. Rzadko miewam aż taką reakcję na kosmetyki mimo skóry naczynkowej, więc coś musi być na rzeczy. Choć z kosmetykami nigdy nic nie wiadomo, może jestem odosobnionym przypadkiem ;)
Dajcie znać jak się spisywał u Was, jeżeli miałyście okazję stosować ten produkt.
Ja go dopiero kupiłam, szykuję się do testowania dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie się lepiej spisał :)
UsuńNie znam tego peelingu. Z reguły kosmetyki Lirene nieźle na mnie działają, ale na ten raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa mam w tej sferze swojego ulubieńca - Savon Noir - więc wszystkie peelingi porównuję do niego. Jak na razie to ideał. Ten z Lirene mnie zawiódł :(
UsuńKupiłam ten peeling w Biedronce ale jeszcze nie miałam czasu by go użyć.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy u Ciebie się spisze.
UsuńNie kupiłam i widzę, że dobrze zrobiłam.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobrze ;D Są lepsze produkty.
UsuńJa kupiłam i mi podpasował. Może rzeczywiście nie "zdziera naskórka" tak jak peelingi z drobinkami,no ale jest to peeling enzymatyczny. Skór apo nim jest gładka, wyraznie oczyszczona i świeższa.... :)
OdpowiedzUsuńNawet peeling do wrażliwej skóry powinien sobie radzić ze złuszczaniem, w końcu takie jest jego zadanie. Savon Noir od Alepp powoduje, że nie ma śladu po starym naskórku, a też jest bezdrobinkowy ;) Można więc zrobić dobry produkt, przede wszystkim bez parafiny. :)
Usuńnie zachęca:p
OdpowiedzUsuńoj nie :P
Usuńnie ufam takim peelingom
OdpowiedzUsuńz enzymatycznych wybrałabym coś z linii profesjonalnej
a wiesz,że perfecta ma peeling enzymatyczny, który się nakłada zamiast kremu na noc
ależ to mnie zdziwiło :P
Ja na razie chyba poprzestanę na Savon Noir ;)
UsuńPoważnie? Na całą noc? :D
Trochę bym się bała, że jak mi się zacznie o pościel wycierać, to później w oku mi wyląduje xD
tyle w nim enzymów że jest bezpieczny ;o
Usuń1% haha
nie wiem, ale tak było w sposobie stosowania :P
OO i ja go mam ciekawe jak się u mnie sprawdzi
OdpowiedzUsuńDaj znać, bo jestem ciekawa, czy tylko ja jestem z niej niezadowolona ;)
UsuńWykańczam powoli swój starszy peeling enzymatyczny, o ile się nie mylę również z Lirene, może później skuszę się na ten..
OdpowiedzUsuńJeżeli poprzedni Ci odpowiadał, to ten pewnie też się spisze :)
UsuńJa już od dawna nie używam maseczek z drogerii, właśnie przez parafinę, ale wiem, że niektórym parafina nic złego ze skórą nie robi (zazdroszczę).
OdpowiedzUsuńW sumie lubię peelingi enzymatyczne...
OdpowiedzUsuńJa nawet bardzo lubię. Drobinki mnie irytują i wciąż boję się, żeby mi po nim coś nie popękało :(
UsuńMiałam ten peeling i nie zrobił zupełnie nic. Zamierzam kupić enzymatyczny z BU bo jest bardzo zachwalany ;)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że jestem jakaś inna, bo wszyscy zachwalają ;)
UsuńJa w końcu mogłabym w BU zrobić planowane od dawna zakupy ;D
Ja mam Under20 i jestem baardzo zadowolona z takiej formy oczyszczania.
OdpowiedzUsuńNie znam tego peelingu, będę musiała zerknąć na skład :)
UsuńZawsze byłam zadowolona z kosmetyków Lirene, ale ten chyba się nie sprawdzi.
OdpowiedzUsuńJa miałam niewiele ich produktów. Myślałam, że ten peeling mnie do nich przekona, a tu taka klapa :(
UsuńJa z kolei bardzo chwalę sobie ten produkt. Używam go od 2 lat, a nawet dłużej. Przed wyjściem na miasto gdy moja skóra jest pokryta suchymi łuskami, ten peeling się sprawdza w 100%. Wystarczy chwilka, a buźka staje się gładka i pachnąca. :) Co do pieczenia, nic takiego nie czułam. Fakt, maska grzeje w twarz, ale to nic nie ma wspólnego z pieczeniem i podrażnieniem. W ogóle inne odczucie, przyjemne. Moja skóra należy raczej do tych wrażliwszych. Nie toleruje kremów z drogerii, a serio próbowałam wielu. Więc wiem jakie to uczucie gdy coś pali jak ogniem. Jeszcze raz podkreślam w moim przypadku nic takiego nie było przy stosowaniu tego peelingu. Ja go gorąco polecam. Stosuje i stosować będę. Pozdrawiam cieplutko :) p.s zapach ma obłędny :)
OdpowiedzUsuń