Kolejny produkt z serii Rosacal, którego nie chciałam wrzucać do postu zbiorczego, to żel micelarny. Znałam jego tańszy odpowiednik BeBeauty, który bardzo często używałam i z którym się lubiłam. Zawsze byłam ciekawa czym się różni sześciokrotnie droższa Tołpa. Miałam okazję używać go przez dwa miesiące i przyznam, że trochę żałuję dobicia dna. Jeżeli ktoś nie stosuje mocnego trwałego makijażu oczu i zależy mu na delikatnym oczyszczeniu twarzy to jest to produkt dla niego.
Producent opisuje produkt na swojej stronie <klik>, więc ja w szczegóły wnikać nie będę.
Opakowanie. Tuba z tworzywa sztucznego zamykana na "klik". Matowa lecz wciąż transparentna naklejka, ze wszystkimi potrzebnymi informacjami, pozwalała na kontrolowanie ubytku produktu. Plastik nie jest bardzo twardy, więc łatwo go rozciąć żeby wydobyć resztki żelu.
Kolor/Zapach. Bezbarwny micel o świeżym jakby owocowo kwiatowym zapachu.
Konsystencja. Żel ma postać trochę galaretkowatą. Nałożony na twarz nie spływa, jest dosyć gęsty. Nie pieni się. Konsystencja pozwala na wygodne masowanie twarzy i powiek. Zmywa się trochę dłużej niż pianki, bo na początku ślizga się przy kontakcie z wodą. Dobrze jest go trochę rozrobić odrobiną wody, ewentualnie masować już nałożony zwilżonymi palcami. U mnie nie sprawdzał się stosowany na waciku. Wystarcza ilość wielkości fasolki żeby umyć twarz, do demakijażu potrzeba trochę więcej, ale wciąż konsystencja sprawia, że jest wydajny.
Działanie. Żel micelarny ma za zadanie delikatnie oczyścić twarz, w tym rozpuścić makijaż. Dodatkowo ten konkretny, wchodzący w skład serii Rosacal, ma ukoić nasze naczynka i podrażnioną skórę. W praktyce wygląda to tak, że masując tworzymy co raz ciemniejsze kółeczka na twarzy. Rozmazujemy makijaż, ale wystarczy trochę wody i czarne smugi żelu znikają, a z nimi nasz makijaż. Jest delikatny, ani razu mnie nie podrażnił. Nie ściąga skóry, a jak dostawał się od oczu nie odczuwałam żadnego szczypania. Dobrze oczyszcza twarz z zanieczyszczeń, odświeża ją, pozostawiając skórę delikatną, niewysuszoną (ba! nawet wstępnie nawilżoną) i gładką.
Jak to jest z makijażem... Z tym twarzy radzi sobie bez zarzutu, z oczami zależnie od jego "mocy". Nie ruszy nic wodoodpornego, mocno wytuszowane rzęsy potrzebują trochę więcej czasu. Ogólnie do tej pory zmywał mi 90% kosmetyków kolorowych, resztę domywałam płynem micelarnym/dwufazowym. Mimo tej niedogodności jestem z niego bardzo zadowolona, bo nawet efekt pandy który czasami się pojawiał znikał po przetarciu płatkiem.
Skład
Od żelu BeBeauty różni się głównie dodatkiem ekstraktu z torfu.
Pojemność - 150 ml
Wydajność - 2 miesiące stosowania, głównie do demakijażu (1x dziennie, delikatny makijaż)
Cena - ok. 25-30 zł
Dostępność - Rossmann, apteki, online
Podsumowanie. Żel na 5 możliwych zdobyłby 4,5 gwiazdki (-0,5 za problemy z demakijażem oczu).
Moja skóra lubi mało...inwazyjne produkty. Brak SLS można przeboleć, bo uczucie czystości po umyciu twarzy jest niezaprzeczalne. W sumie to nie ma co narzekać ;) bo przecież to głównie przez środki spieniające nasza skóra jest przesuszona, podrażniona. Żel Tołpa zapewnia nam delikatne oczyszczanie wzbogacone o kilka składników, które wspólnymi siłami nawilżają, łagodzą i koją wrażliwą skórę. Nie uważam, żeby stosowanie tego produktu miało ogromny wpływ na kurację, ale na pewno w jakiś sposób odciążamy skórę (nie stosujemy płatków, szmatek, gąbeczek, drażniących środków) i to jest jego dużym plusem. Tutaj określenie "mała wielka pielęgnacja" znajduje swoje odniesienie. Poza tym osoby, które na co dzień malują się mocniej mogą narzekać na wydajność.
Cieszę się, że miałam możliwość sprawdzenia tego żelu, jednak mimo że polecam ten produkt to sama wrócę do tańszego odpowiednika, który sprawdzał się u mnie równie dobrze.
Kosmetyki do testów zostały otrzymane za pośrednictwem serwisu bangla.pl i Klubu Kejt
Nie przekonuje mnie. Wolę jak żel się pieni
OdpowiedzUsuńbardzo mam na niego ochotę!
OdpowiedzUsuńNa pewno się na niego skuszę :).
OdpowiedzUsuń