Strony

149. Oriflame Beauty, Wonder Lash Intense Mascara

piątek, 23 marca 2012

Pewnie pamiętacie haul z lutego? Pokazałam Wam 3 produkty, które dostałam od Honoraty z orioffice.pl Przyszedł czas na recenzje. Na pierwszy ogień idzie ten, z którego jestem najbardziej zadowolona, czyli mascara. Taaaak kolejna mascara w mojej kolekcji ... 9 ? Nie wiem, czemu wybieram kolejne - to jak z lakierami. Gdzieś zobaczę i po prostu pragnę :P a później nie zużyję w ciągu 6M i jestem zmuszona wyrzucać eh

Dobra wracajmy do tematu - Wonder Lash Intense. Nie mam porównania do niewzbogacanego oryginału, ponieważ jak był boom na ten tusz ja roztkliwiałam się nad kredkami z Avonu [ciekawe czemu jeszcze nie napisałam recenzji...]. Wybierając ten produkt miałam pewne obawy. Największą z nich była silikonowa szczoteczka - zraziłam się po Bell WOW.
Co obiecuje producent?
"Rzęsy czarniejsze niż węgiel! Intensywnie wydłużający i pogrubiający tusz nadaje spojrzeniu niezwykłej głębi. Dwustronna szczoteczka pozwoli Ci stworzyć niewiarygodne rzęsy. Krótkie włoski otaczają tuszem rzęsy, podnoszą je i dodają im objętości. Długie - wydłużają i rozczesują. Zawartość czarnych węgielnych pigmentów w formule Wonderlash gwarantuję rzęsom nieporównywalną barwę głębokiej czerni. "
Opakowanie. Całe czarne, chyba w nawiązaniu do nowszej bardziej napigmentowanej formuły. Plus za to, że napisy nie schodzą (są wytłoczone?). Drugi za kształt - prostopadłościan trzyma się lepiej w trakcie malowania niż walec lub inne zaokrąglone bryły + nie zjedzie z parapetu.  Minus za problemy w odnalezieniu w szufladce - niczym się nie wyróżnia i ginie wśród innych czarnych opakowań. Wiem wiem czepialstwo, bo przecież zamysł był taki, że ma być czarna jak węgiel ;)
Szczoteczka. Wąska, standardowej długości, elastyczna bo silikonowa, z dwoma rodzajami wypustek - z jednej strony bardzo krótkie, a z drugiej długie [nie są ułożone w X]. Nabiera idealną ilość tuszu, nie trzeba nic zeskrobywać, więc opakowanie jest dzięki temu mniej uciapane. Niestety jak to bywa z silikonowymi szczoteczkami, w dodatku o takim kształcie - trzeba nauczyć się ją używać. Dojście do wprawy zajęło mi kilka dni. Poleciało przy tym kilka *** bo zdarzało się, że schrzaniłam cały makijaż. Jak już opanujemy silikonową szczoteczkę na przeszkodzie będzie nam już tylko stał ... czas. 
 
Kolor ładny, głęboki czarny, zdecydowanie nie jest to nic grafitowego. Czy jest faktycznie bardziej nasycony? Moim zdaniem tak.

Konsystencja. Coś jak gęsty, treściwy krem ;) Pierwsza warstwa schnie w miarę szybko. Druga jeżeli nie będziemy uważać może odbić się na powiece, ale schnie zdecydowanie szybciej niż Bell WOW.  Myślę, że po tygodniu jest lepsza niż na początku, ale tak jest praktycznie z każdą mascarą. Jest trwała - nie odnotowałam osypywania się po całym dniu noszenia. Nie uczuliła mnie. Nie daje uczucia ciężkich rzęs po nałożeniu kolejnej warstw. Nie jest wodoodporna. 

Demakijaż. Z 1 warstwą rozprawia się spokojnie żel micelarny z Biedronki. 2 lub 3 to już dłuższa zabawa z micelem, albo szybkie zadanie dla OCM. 

Efekt. Pierwsza warstwa bezproblemowo i szybko wydłuży i pokryje rzęsy kolorem. Idealny dzienniak. Do pogrubienia i uzyskania efektu Wonder Lash potrzebujemy umiejętności [opanowanie szczoteczki] i czasu. Krótszymi wypustkami pogrubiamy, dłuższymi rozdzielamy i wydłużamy. Można nią uzyskać naprawdę ładne rzęsy, ale wszystko i tak zależy od bazy, czyli naszych naturalnych włosków. Pamiętacie jak kiedyś pisałam o moich niesymetrycznych oczach ;) ? W końcu się do czegoś przydały - będzie porównanie hehe. Na jednym oku mam gęstsze rzęsy i na nim uzyskałam lepszy efekt + zajęło mi to mniej czasu. No ok, a co jest jej plusem ? To, że naprawdę porządnie rozdziela i wydłuża rzęsy. Może odrobinę sklejać, ale w całości efekt jest ładny. Grudki pojawią się, gdy przesadzimy z ilością tuszu - przy 3 warstwie jest to możliwe, jak jeszcze nie wyschnie można to naprawić przeczesując rzęsy czystą szczoteczką z innej mascary. Moja ocena ... 6,5/10.

Zacznijmy od głupiego zdjęcia "gołych rzęs" :
 1 warstwa :
 2 warstwy
 Porównanie :
 W całości :
 Drugie oko [lepsze rzęsy - tu bym dała ocenę 8/10]:
 Porównanie :
Jak widzicie - nasza naturalna "baza" ma duże znaczenie :) i zależnie od niej uzyskamy lepszy/gorszy efekt. 
[na zdjęciach są wyłącznie 2 warstwy]

Pojemność - 8 ml
Cena - 37-33 zł (w promocjach nawet 20), chociaż online widziałam po 12 zł +przesyłka ;)
Dostępność - allegro, konsultantki Oriflame, klub Oriflame

Podsumowanie - Wiele osób, które oczekuje efektów po 3 pociągnięciach szczotką, będzie zawiedzionych. Tuszem można uzyskać całkiem niezły efekt, ale wymaga to od nas trochę czasu, więc nie nadaje się na szybkie wyjścia. Cierpliwi zostaną wynagrodzeni ;) Chętnie skuszę się na oryginalną formułę, ale to jak zużyję chociaż 4 mascary ze zbioru... muszę być silna :P

Dostałam ten produkt bezpłatnie do przetestowania.

Macie jakiegoś Wondera? 
Czy polecacie inny, który da wymarzone "pogrubienie-niesklejenie"?

15 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze- szczoteczka wygląda super, kremowa konsystencja to również coś, co by mnie interesowała :) Nie wiem tylko czy by nie sklejala zbyt mocno moich rzęs? W każym bądź razie oceniam ją jako ciekawą (w oparciu o to co widzę :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczotka zbliżana do oka wygląda przerażająco :P ale z czasem można się przyzwyczaić do tych długich wypustek. Skleja mocniej przy grubszej 3 warstwie i wtedy rzęsy zaczynają wyglądać trochę dziwnie.

      Usuń
  2. bardzo fajnie rozczesuje i wydłuża rzęsy
    Ale osobiście nie mam przekonania do Oriflame :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja przygoda z kosmetykami rozpoczęła się od Avonu i Oriflame ;) W każdym z nich są jakieś perełki, ale mimo wszystko bardzo rzadko kupuję coś z katalogów.

      Usuń
  3. podoba mi się efekt na Twoich rzęsach, ale u mnie by chyba zbyt mocno skleił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy dwóch warstwach krzywdy sobie nie zrobimy, ale można już przy trzeciej przekombinować. Wszystko zależy od tego jakie masz naturalne rzęsy :) Na 1 oku nie mam problemów, a na drugim gdzie jest kilka włosków na krzyż, aż się chce dołożyć ... no ale wtedy dziwnie to wygląda :(

      Usuń
  4. te tusze mają fajną szczoteczkę według mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zraziłam się do tuszy Ori... :(. Ale czytałam cuda o tym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tych z Avonu ;) Z Ori to mój pierwszy i w porównaniu z drogeryjnymi wypada całkiem nieźle.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Na rzadkich rzęsach faktycznie, ale na drugim oku jest już lepiej. Ja cenię sobie rozdzielenie nad objętość kosztem oblepienia produktem, może dlatego mi się efekt podoba :)

      Usuń
  7. A ja mam tę zwykłą wersję. Na szczęście moje rzęsy są w miarę długi i grube, więc efekt po niej mnie zupełnie zadowala. Plus za brak osypywania i rozdzielanie :) Także zgadzam się w zupełności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę takich rzęs ach :D Rozdzielenie to jej największy atut.

      Usuń
  8. jestem staroświecka i nie umiem obsługiwać gumowych szczotek do rzęs :P
    BTW, na swoim blogu zaproponowałam nowy (chyba) TAG: Bez czego nie zasnę, czyli co trzymam obok łóżka. Jestem bardzo ciekawa Twoich odpowiedzi, więc Cię otamowałam. Mam nadzieje, że znajdziesz chwilkę, żeby wziąć udział w zabawie :) Zapraszam :)
    http://freshlinenblog.blogspot.com/2012/03/tag-bez-czego-nie-zasne-czyli-co.html

    OdpowiedzUsuń
  9. przyjemny efekt, sama lubię właśnie tak wytuszowane rzęsy i gustuję w "silikonach" ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli podobała Ci się notka, masz wątpliwości, pytania - zostaw komentarz :) To miłe, że zostawiacie ślad po swojej wizycie :)

Na Wasze pytania odpowiem pod tym wpisem.
Proszę jednak o nie zostawianie treści reklamujących blogi. Staram się odwiedzać każdego komentującego, więc jeśli chcesz coś napisać, niech to dotyczy treści mojej notki.

Dziękuję ! :)