Kolejna odsłona produktu Granatapfel. Tym razem krem do rąk. Z początku wywołał euforię, a po kilku użyciach niezadowolenie. Niestety zostało mu tak do końca.
Opis producenta - <klik>
Opakowanie - aluminiowa tubka z plastikową nakrętką. Ładnie się prezentuje. Na początku nie sprawia trudności, wyciśnięcie kremu pod koniec jest już jednak wyzwaniem, trzeba mieć trochę siły. Pewnie w środku i tak sporo produktu w załamaniach pozostało. Nie chciało mi się jednak bawić w rozcinanie. Najbardziej zirytowało mnie ułamanie się nakrętki po tygodniu stosowania! :| Nie eksploatowałam jej szczególnie mocno, nie dokręcałam na siłę.... Bywa.
Kolor/Zapach - biały krem o zapachu zbliżonym do masła do ciała, jednak w kremie do rąk jest on przyjemniejszy (słodki, świeży - przyjemny)
Konsystencja - najpierw wychodzi gęsty kremik, a jak zaczynamy go rozprowadzać czuje się na skórze wodę.
Działanie - Wchłania się bardzo ale to bardzo szybko, niestety zostawiając uczucie tępej skóry, jakbym miała brudne ręce. Strasznie tego nie lubiłam. Działo się to nawet przy mniejszej ilości kosmetyku i dokładnym wmasowaniu. Zbyt duża ilość kremu doprowadzała do sytuacji, że paznokcie robiły się białe - coś się na nich osadzało. Kompletnie nie radził sobie przy niskim temperaturach. Niby ma w składzie oliwę, a moja skóra i tak wołała o ratunek. Zaczęłam go więc stosować tylko w domu. Niestety mam wrażenie, że nawilża tylko powierzchownie. Po umyciu rąk dalej były w kiepskiej kondycji (nawet przy stosowaniu łagodnych mydeł). Często musiałam nakładać go ponownie żeby poczuć, że skóra jest bardziej miękka. No ale na co mi to było, skoro woda wszystko zmywała i ręce dalej były suche.
Skład
Pojemność - 75 ml
Wydajność - dobra
Dostępność - apteki, apteki online
Cena - ok. 35 zł
Podsumowanie - Oj nie polubiliśmy się. Wiem, że dziewczynom przypadł do gustu, ale u nie zdał egzaminu. Pierwszy raz biegłam myć ręce po użyciu kremu. Z racji ułamanej nakrętki musiałam przełożyć go do słoiczka... Moja mama próbuje go zużyć. Za tą cenę spodziewałam się lepszych właściwości. Zdecydowanie wolę zainwestować w krem od TBS (z konopią).
Miałyście?
nie przekonał mnie ten krem ;P
OdpowiedzUsuńJa go bardzo lubię, jest masakrycznie wydajny... mam go ciągle i mam...
OdpowiedzUsuńJa teraz szarpnęłam się na L'Ocittane z masłem Shea. Strasznie jest drogi niestety, ale po pierwszych próbach wydaje się być wart swojej ceny. Zobaczymy jak się będzie spisywał dalej.
OdpowiedzUsuńO zapachu granatu <3 uwielbiam, ale wygląda na to, że oprócz tego to nie bardzo...
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie sprawdził. szczególnie, że do najtańszych nie należy.
OdpowiedzUsuńFaktycznie ta zakrętka nie zapowiada się ciekawie...
OdpowiedzUsuńNie znoszę takich lepkich kremów, wątpię żeby ten przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńNo szkoda, rzeczywiście, bo wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńwygląda super, szkoda, że Ci nie spasował :)
OdpowiedzUsuńZa tą cenę po Twojej recenzji nie będę ryzykować zakupu :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę takiego uczucia na dłoniach;/
OdpowiedzUsuńbez sensu, że zrobili metalową tubę - ten sam przyjemny wizualny efekt L'Occitane uzyskało, stosując miękkie, wygodne plastiki ze srebrną powłoką. a co do kremów i nawilżania, to właśnie jestem w trakcie intensywnych testów kremów L'Occitane i sama nie wiem, co o nich sądzić - czy szybkie wchłanianie i efekt wygładzenia, ale bez jakiegokolwiek nawilżenia jest okej, czy od razu dyskwalifikacja? oto jest pytanie :)
OdpowiedzUsuń