Z nowinek - w końcu zdobyłam pracę jaką chciałam. W zawodzie, wprawdzie mniej płatna, ale stablina, jest szansa na roczną umowę w kwietniu. Także stąd moja nieobecność po ostatnim wpisie - szkolenia.
Nie wiem czy wspominałam też o tym, że zostałam ciocią :) Mojemu bratu urodziła się córeczka :)
Ok. Notka. Kolejne denko. Wygrzebałam resztę opakowań o których wspominałam ostatnio :) i dołożyłam trochę z grudnia i z początku stycznia. Pewnie to już ostatnie takie spore grupowe zdjęcie ;) Teraz będą zużycia miesięczne [mam nadzieję, że jakieś będą hehe].
Legenda:
KWC oraz inne świetne produkty , Fajny produkt godny wypróbowania , Nic specjalnego ,
Nie kupiłabym ponownie
- Isana Hair, Glättungs Spülung, odżywka wygładzająca włosy z olejkiem babassu [WYCOFANA]. Niestety... To była moja ulubiona odżywka i gdyby nie wycofanie jej z Rossmanna to kupowałabym ją dalej. Jak wykończyłam zapas byłam zrozpaczona, bo każda z Was pewnie wie jak to jest szukać ideału. Na moje potrzeby wystarczała i była tańsza niż barszcz ;)
- Algemarina, trocken shampoo, suchy szampon. Wersja podróżna, przywieziona z niemieckiego DM Drogerie. 75 ml wystarczyło mi na kilka aplikacji i nie mogę się do niego doczepić. Dobrze odświeżał, nie śmierdział ani nie pachniał intensywnie, biały nalot łatwo i szybko się wyczesywał, mogłam go użyć mniej niż Isany, a efekt ten sam, a nawet lepszy. Długo utrzymywał włosy uniesione i świeże. Jest też w pojemności 200ml i dwóch innych wersjach kolorstycznych [jedna fioletowa z vit.Q10 i niebieska, ale nie wiem czym się różniła xD]. Byłam z niego zadowolona.
- Phyto, Phytobaume Blask, ekspresowa odżywka utrwalająca kolor <recenzja>. Jest pomiędzy KWC, a produktem, który kupiłabym ponownie. Była w którymś glossybox i mnie oczarowała. Jednak w związku ze sporymi zapasami do niej nie wróciłam, chociaż bym chciała. Na pewno będę o niej pamiętać jak zdenkuję pielęgnację włosów. Była wydajna, nie potrzebowałam dużo na moje krótkie włosy, więc używałam jej miesiąc. Przez ten czas dała się polubić dzięki mocnemu odżywieniu, nadaniu włosom zdrowego połysku, okiełznaniu niesfornych fal na grzywce
- Schwarzkopf, BC Oil miracle, szampon. Kolejny produkt z glossybox, tym razem rewelacji nie było. Konsystencja galaretkowata, więc "uciekała z ręki", słaba wydajność. Nie zauważyłam poprawy kondycji włosów, a zapach jak dla mnie za mocny. Szata graficzna fajna, kolor bursztynowy szamponu też mi się podobał, ale nic poza tym.
- The Secret Soap Store, Argan&Goats, olejek arganowy <recenzja>. Bardzo dobry produkt. Jednak nie będę przywiązywała się do tej marki. Dałam złoty kolor, dla olejku nie dla firmy TSSS. Wnętrze buteleczki mnie zachwyciło, jednak spróbowałabym "złota Maroka" prosto z ich kraju. Oryginał dla porównania, z pewnym certyfikatem a nie tylko napisem, że go ma, ale oznaczeń brak. Działanie olejku jest odczuwalne. Dodawałam go do maseczek, traktowałam jak krem do twarzy, olejowałam nim włosy i rzęsy. Efekty były przy systematycznym stosowaniu. Jak znajdę jakąś pewniejszą markę kupię ponownie.
- Fitomed, Mój krem nr 4 <recenzja>. Gdyby nie fakt, że jeden z dwóch olejów zapychał mi strefę T, byłabym z niego bardzo zadowolona. Byłam zmuszona używać go raz na 3-4 dni jako krem-opatrunek na noc. Przesuszone partie ciała jak dłonie, łokcie, kolana też zdarzało mi się smarować i uzyskiwać zadowalający efekt. Spisywał się jako krem pod oczy, skóra stawała się gładka i mocno nawilżona. Nie jest zły. Naturalny skład przemawia na jego korzyść. Jeżeli jednak ktoś ma problem z masłem shea, kakaowym, olejem z awokado lub z kiełków pszenicy, nie będzie zadowolony.
- Delia, Onyx, korektor do brwi 3w1 <recenzja>. [Wyrzutek] Mój ulubieniec w makijażu. Kiedyś podawałam go w hitach w podsumowaniu rocznym. Świetnie utrwala brwi, nadaje delikatny kolor, jest bardzo wydajny. Niestety swój muszę wyrzucić, bo jest po terminie i zbiera się osad z pigmentu. Teraz chyba kupię wersję czarną. Polecam.
- Lovely, Magic Pen Brillance, korektor rozświetlający pod oczy. Kupiłam go zachęcona recenzją jednej z blogerek. Jestem z niego zadowolona. W promocji w Rossmannie kupiłam kolejne opakowanie, mimo że mam pewne zastrzeżenia. Opakowanie prawie idealne. Genialne było posunięcie z wykręcanym produktem, bo zużywamy go do ostatniej kropli, ale.... Napisy się ścierają, pędzelek mógłby być lepszy i nie wiem czemu ale dozowanie jest nierównomierne. Często wypływały mi krople jak na 5 zastosowań :/ Lekkie krycie, lekkie rozświetlnie, lekka konsystencja. Wielu osobom się to nie spodoba. Dla mnie z przeznaczeniem do pracy, spisywał się dobrze. Dostaje kolor zielony, bo u mnie się spisuje i kupiłam następne opakowanie, ale wiele z Was oczekuje mocniejszego krycia, więc nie namawiam do zakupu.
- Marba, Funny Farm, musująca pastylka do kąpieli. Najgorsza jaką miałam. Zapach tragiczny, mdły. W jej przypadku tylko to jest przyczyną stosowania, bo nie ma w sobie olejków itd. Miałam się cieszyć chwilowym musownaiem? Nawet jeżeli to była kolekcja dla dzieci, to nie polecam.
- Marba, Body Club, puder do kąpieli <recenzja>. Czerwony, choć do pedicure by się spisała, do kąpieli już nie. Jak dla mnie za mało piany i jej stabilność pozostawiała wiele do życzenia. Zapach przyjemny. Nie kupię już chyba żadnego pudru tej firmy, to był ostatni.
- Marba, Bath Powder, puder do kąpieli <recenzja>. Kolejny bubel, z tym, że to była wersja przed tą zieloną z Body Club. Ta była równie słaba. Chociaż...owoce tropikalne ładnie pachniały, a tu? Czekolada i pomarańcza to coś okropnego, fuj. Oczywiście wanny pełnej piany się nie spodziewajcie. Słaby produkt. Ogółem przekonałam się, że najlepsze są jednak płyny. Pudry są nic nie warte.
- Dermo Minerały, maseczka odżywczo oczyszczająca. Lubię glinki, często mieszam sama, ale lubię też mieć w zapasie gotowca. Saszetki stosuję zazwyczaj na wyjazdach, albo jak mam lenia :P Przyjemnie mi się ją stosowało. Pamiętam, że kupiłam też kilka sztuk dla taty i na jego tłustej skórze się spisywała. Oczyszczała, sebum produkowało się mniej, rumianek wyciszał, rozświetla (ale to po każdej maseczce mam jaśniejszą skórę).
- Lirene, peeling enzymatyczny <recenzja>. Nie byłam z niego zadowolona. Zapach utrzymywał się za długo i zaczynał mnie drażnić. Do tego po nałożeniu produktu, już po minucie odczuwałam nieprzyjemne pieczenie [a rzekomo jest dla skóry wrażliwej]. Parafina daje złudne uczucie gładkości. Po dokładnym oczyszczeniu twarzy i nałożeniu podkładu, okazało się że mam więcej suchych skórek niż przed zastosowaniem peelingu. Nie było miłego skrzypienia pod palcami. Nie kupię ponownie. Słaby produkt.
- Maseczka papierowa w tabletce <recenzja>. Fajny gadżet, który ułatwia stosowanie niektórych półproduktów tj. sok z aloesu, ogórka, mleka ;) Papierowa maseczka daje nam możliwość pobawienia się składnikami i dobrania samemu tego czym chcemy "poczęstować" skórę. Nakładałam ją też mokrą na glinkę, żeby zwolnić wysychanie. Super sprawdza się latem, kiedy chcemy schłodzić skórę, a przy okazji czymś ją odżywić.
- The Face Shop, Nose Pore Strip, Plastry na nos [New Zeland Volcanic Clay oraz Black Head EX]. Lubię plastry na nos tej firmy. Ostatnio pisałam o BH EX, która dobrze spisywała się na moim nosie. Wersja z glinką wulkaniczną była lepsza u mojego brata. Lubię obie i na pewno jeszcze do którejś z nich wrócę - chyba, że znajdę inną wersję ;)
- Essence, Pure Skin, purifying nose strips. Kupione w niemieckim DM Drogerie. Najgorsze plastry na nos jakie miałam. Są niebieskie i niestety kolor, w sumie razem z klejem, zostaje na skórze :/ Nic nie zrywa. Tragiczne i nie warte swojej ceny.
- Tony Moly, Shiny Foot Peeling Liquid <recenzja>. Rewelacyjny produkt. Ten kto to wymyślił był geniuszem ;) Po zimie kupuję kilka opakowań i na wiosnę będę miała stópki jak u niemowlaka ;D Skóra schodzi jak z węża. Bezboleśnie, z wszelkimi odciskami możemy się pożegnać. Wystarczy tylko później dbać o stopy i efekt będzie się długo utrzymywał. Cena jest znośna bo 23-30 zł to nie 80 zł (a widziałam takie produkty na naszym rynku). Polecam.
- Aussie, 3 minute Miracle Reconstructor, maska na włosy. Spodziewałam się rewelacji, a było tylko dobrze. Przede wszystkim zapach owocowej gumy balonowej jest obłędny i czułam go na włosach jeszcze na drugi dzień. Mniam. Włosy po zastosowaniu maski były miękkie, wygładzone, miały zdrowy połysk, dobrze się układały, ale nie były obciążone. Efekt dobry, nawet bardzo dobry, ale nie było tego cudu który obiecują ;) Może przy częstszym stosowaniu. Ciekawy produkt.
- Ogród Zapachów, saszetka do odkurzacza. W sumie nie wiem czemu jest na zdjęciu xD No ale skoro była w pudełku to niech już jest. Taki gadżet, szczególnie przed przyjściem gości. Na jakiś czas daje zapach, który szybko znika.
Próbki :
- Bandi, Body Care, peeling ryżowy. Próbka skutecznie zniechęciła mnie do zakupu pełnowymiarowego produktu. Peeling jest tłusty, ciężko rozprowadza się po skórze. Drobiny są małe, ale ostre, jednak mimo to nie odczułam zbyt dobrego efektu zdzierania. Nie jestem przekonana.
- Skin 79, Super BB, Orange spf 50* PA+++. Kupiłam kilka próbek. Fajnie mi się go stosowało. Ze względu na wysoki filtr jest dosyć gęsty. Kolor dopasował się do mojej skóry. Mat utrzymywał się max 3-4 godziny. Nie wiem czy kupię pełnowymiarowe opakowanie, ale produkt jest warty przetestowania.
- Urtekram, aloe vera shampoo. Organiczny, z certyfikatem. Nie wiem czemu, ale po tej saszetce bym nie kupiła pełnowymiarowego opakowania. Niby był z aloesem i miał słabsze detergenty, to moje włosy go nie polubiły.
- The Secret Soap Store, miniaturki mydełka [Green Farm drzewo sandałowe oraz Argan&Goats]. Polubiłam się z nimi, składy prawie naturalne, ładne zapachy, ale ceny za małe kostki trochę duże.
- The Secret Soap Store, olejek do ciała i do masażu Róża. Świetny. Obłędny zapach utrzymujący się bardzo długo na skórze. Fajny skład. Jak będę miała okazję to kupię sobie pełnowymiarowe opakowanie.
To by było na tyle :)
Znacie któryś z tych produktów ?
no no porządne denko, ja chyba zrobie z dwóch miechów bo w tym coś mi mało produktów schodzi :D
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie dane mi było przetestować tą odżwyke Isany....
OdpowiedzUsuńZmywacz BB mojego serca również nie podbił dodatkowo pompka czasem "pluła" zmywaczem wokół :/
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o peeling enzymatyczny to ja posiadam do cery tłustej ten z Dermiki w różowo-białym opakowaniu i mogę go polecić :) Super denko :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtrochę tego nazbierałaś! :)
OdpowiedzUsuńgratuluję pracy! :)
Mnie biedronkowy micel też szczypał w oczy.
OdpowiedzUsuńDuże denko :) szkoda, że tą odżywkę z isany wycofali :(
OdpowiedzUsuńeleganckie mega denko gratuluje!
OdpowiedzUsuńz isany odżywka cudowna..
korektor z lovley mam i lubię!
Wiem, że być może opakowanie nie jest najwazniejsze, ale kremy z Fitomedu mogłyby bardziej zachęcać słoiczkiem ;) Wygląda jak apteczna maść;) A plastry na nos z The face shop mnie zainteresowały, zaraz poszukam o nich więcej informacji :)
OdpowiedzUsuńJa nie byłam ani trochę zadowolona z tego płynu micelarnego Biedronki :/ O! Moja ulubiona odżywka Isany, jak mogli ją wycofać :/ Gratuluję pracy!
OdpowiedzUsuńMam odżywkę Isany tylko że niebieską wersję i czeka na wypróbowanie :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych kosmetyków nie miałam, więc fajnie było poczytać opinie. Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńŚwietne denko. Kocham produkty z Wibo większość produktów mają naprawdę dobrej jakości dlatego moja wycena firmy Wibo jest wysoka. Ostatnio się zakochałam w ich markerze do robienia kresek. Świetny jest.
OdpowiedzUsuńKorektor najbardziej mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię tego zmywacza biedronkowego od kiedy ma ten "dozownik"... ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe to coś to brwi muszę sobie załatwić. Ostatnio lubię sobie podkreślić oko. Znalazłam świetny tusz Ideal all in one i teraz dokupuje do niego kredki i tak dalej , bo wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńwow, you share a lots of cosmetics, and they are all we need. thanks
OdpowiedzUsuńhttp://www.27dress.com/c/homecoming-dresses-82.html